piątek, 28 czerwca 2013

One

Ten dzień zapowiadał się normalnie jak zawsze. Nie spodziewałam się niczego dziwnego... Spełnił się tylko w jednym sensie, ale cóż praca to praca...

      Tego dnia obudziłam się wyjątkowo wcześnie, rozejrzałam się po swojej wielkiej sypialni i w końcu wstałam z łóżka. Rozciągnęłam się i podeszłam do okna w samej koszulce i koronkowych majtkach, w których spałam. Spojrzałam na jeszcze senną okolicę i ziewnęłam. Związałam włosy w kucyk i schodząc na dół zastanawiałam się nad tym wszystkim. Usilnie próbowałam wypierać wszystkie "obowiązki" z myśli ale to nic nie dawało. Nie mogłam skupić się na niczym innym. Nawet nie mam pojęcia jakim sposobem, znalazłam się przy stole w kuchni jedząc płatki....

       Kiedy już ubrałam się i nałożyłam na twarz lekki makijaż, postanowiłam pojechać do centrum. Chciałam sprawdzić teren, trochę się rozejrzeć. I tu oczywiście znowu panowanie nade mną przejęła moja praca. Wsiadam do swojego ukochanego czerwonego ferrari i ruszyłam w miasto z piskiem opon.
       Po skończonym "obchodzie" postanowiłam wstąpić do centrum handlowego na pyszną kawę. Zaparkowałam swój samochód na parkingu i ruszyłam do wejścia w swoich ślicznym 10-centymetrowych szpilkach. Spotkałam kilka znajomych twarzy z którymi zazwyczaj spotykałam w różnych klubach.
       Przechodząc przez prawie całą galerię patrzyłam każdemu w oczy. Większość z tych osób patrzyło w dół by nie spotkać mojego spojrzenia. I o to chodzi, mają się mnie bać. Oczywiście dopóki nie usłyszę od nich złego słowa o mnie, dziewczynach z gangu lub o tym co robimy, nie mają się czego bać.
      Weszłam do chyba najlepszej kawiarni w mieście po moją ulubioną kawę. Podeszłam do lady i spojrzałam na kasjerkę. Uśmiechnęłam się, ale nadal w jej oczach czaił się strach.
-Poproszę białą moche na wynos - patrzyłam na każdy jej ruch, widziałam jak sięga po kubek i marker.
-Imię? - spytała, jak to zawsze robią kasjerki w tej kawiarni, chociaż wiedziała jak się nazywam
-Napiszesz to? - zapytałam jak najgrzeczniej potrafiłam i pokazałam jej nadgarstek gdzie widniał tatuaż stworzony z dwóch  liter 'L', na co dziewczyna szybko naszkicowała wzór.
-Proszę poczekać - wymusiła na twarzy uśmiech.
      Posłusznie oparłam się o ladę i czekałam na napój. To nowość Letty jest posłuszna. Na samą myśl o swoim zachowaniu zaśmiałam się cicho pod nosem. To co się działo w mojej głowie niekiedy mnie przerażało. Omiotłam wzrokiem blat, o który się opierałam. Zobaczyłam ulotkę która ogłaszała że następnego dnia otwierają nowy klub w mieście. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam studiować. Po chwili włożyłam ją do kieszeni moich spodni.
-Proszę - dziewczyna podała mi kubek wyrywając z rozmyślań.
-Dzięki - uśmiechnęłam się i podałam należne, jak zwykle nie odliczyłam dokładnie i ekspedientka zostawiła sobie resztę.
      Zeszłam na parking w poszukiwaniu mojego auta. Moje oczy szybko wypatrzyły czerwone ferrari. Jedyne co słyszałam w tej chwili to mój oddech, szum dochodzący z ulicy i stukot moich butów. Kiedy weszłam do samochodu napiłam się kawy. Wygrzebałam w torebce od Chanel telefon. Przejechałam palcem po I Phonie by go odblokować. Dochodziła godzina jedenasta. Żadnych wiadomości ani niczego.
      Odpaliłam silnik kiedy pociągnęłam ostatni łyk napoju. Rzuciłam torebkę wraz z telefonem na siedzenie obok i wyjechałam z podziemnego parkingu. Jak na tą godzinę ruch był niewielki. Wjeżdżając w drogę otoczoną drzewami zmieniłam bieg i przyśpieszyłam do około 150 km/h.
       Po jakiś 10 minutach jazdy wjechałam na podjazd mojej posiadłości. Wychodząc z auta przypatrzyłam się mieszkaniu. Otworzyłam drzwi wejściowe i uderzyła we mnie woń niedawno palonych jointów. Nie ściągając butów przeszłam do kuchni gdzie lekko nawalona Stella robiła sobie śniadanie.
-Ty już tak od rana palisz? - prychnęłam cicho cmokając ją na powitanie
-A czemu nie? -zachichotała
       Stella Knight. Urocza dziewczyna z trochę mniej mroczną przeszłością ode mnie. Ciągle ją poznaję gdyż niedawno się przeniosła do mojego miasta. Kiedy przyjechała tutaj była trochę poobijana i nie miała nic ze sobą oprócz małej torebki. Mówiła ciągle że ktoś ją ściga, ale nie wnikałam w szczegóły. Jeśli będzie gotowa to mi opowie. Postanowiłam że zabiorę ją do siebie. Od kilku dni nosiła moje ciuchy więc postanowiłam że zabiorę ją na zakupy na ekskluzywną promenadę.
-Zakładam że nie masz żadnych planów na dziś - zaśmiałam się robiąc sobie margerritę.
-No nie mam, a co? - popatrzyła na mnie
-Zabieram cię na zakupy - podniosłam na nią wzrok z nad kieliszka na co ona się nieśmiało uśmiechnęła a ja przechyliłam naczynie i chłodna ciecz wpłynęła do moich ust.
      Chwilę poszwendałam się po kuchni i poszłam do mojej sypialni. Przez drzwi w moim pokoju weszłam do dużej garderoby. Ściągnęłam ciuchy które miałam i założyłam luźną koszulkę, szorty i koturny. Wszystko w kolorach mięty i beżu. Przeszłam w stronę lustra i obejrzałam się. Wyglądałam nawet dobrze, ale do tego musiałam poprawić makijaż. Wzięłam w rękę eye-liner i namalowałam dwie staranne kreski następnie przejechałam błyszczykiem po malinowych wargach.
      Po chwili zbiegałam już po schodach. Stanęłam przy drzwiach i zobaczyłam nienagannie ubraną blondynkę która czekała już na mnie. Wzięłam tylko telefon i klucze od czarnego range rovera. Wyszłyśmy z domu a ja zamknęłam mahoniowe drzwi na klucz i poszłam w stronę auta. Otworzyłam automatycznie drzwi i wsiadłyśmy. W pierwszej chwili poczułam zapach skóry. Siadając zapadłam się w miękki fotel. Sięgnęłam do schowka. To co tam znalazłam było standardowym wyposażeniem w moich autach. Broń, tłumik do niej, fajki, złota karta płatnicza, skórzane rękawiczki i jakieś kosmetyki.
      Włożyłam kluczyk do stacyjki i przekręciłam go. Auto płynnie odpaliło. Przelotnie spojrzałam na Stelle. Nie zapięła pasów, ale to nie jest ważne kiedy ja prowadzę. Wrzuciłam bieg i docisnęłam pedał gazu na co pojazd odpowiedział ruchem do przodu. Wyjechałam na ulice a brama się automatycznie zamknęła. Przyśpieszyłam a auto wyskoczyło do przodu. Po kilku minutach znaleźliśmy się na parkingu promenady. Akurat ta galeria nie była daleko od mojego domu.



No i jest pierwszy rozdział. Co uważacie o Letty?
Mam nadzieję że spodobał się wam rozdział i zostaniecie ze mną dalej ;) xox Jeśli przeczytacie to proszę o komentarz x

środa, 12 czerwca 2013

Prolog

Niebezpieczeństwo…hahaha to pojęcie jest mi obce. Nie boję się broni, szybkiej jazdy i nie brzydzę się krwi. Nie jestem zwyczajną dziewczyną z osiedla. Miłą i poukładaną. Nie kręcą mnie piżamowe party, czy podwieczorki w gronie grzecznych, pruderyjnych dziewczynek.
Moim żywiołem jest zabawa , adrenalina, dzikie imprezy, kasa, szybkie samochody, prochy i zakupy.
Myślę jak chłopak ?
Nie wydaje mi się…. Po prostu jestem dziewczyną, która doskonale wie czego chce i nie boi się wyjść temu naprzeciw.
Myślicie, że mówię głupoty. Co ktoś tak młody jak ja, może wiedzieć o życiu ? Akurat ja wiem. I to sporo Hah.
Każdy ma swoją ciemną stronę, a moja jest o wiele bardziej niebezpieczna i mroczna, niż wydaje się na początku.
Nie jestem perfekcyjna. Perfekcja to tylko względne pojęcie. Nie bawię się w gierki. Nie patyczkuję się z ludźmi. Nie zapłaciłeś mi na czas ? Pożałujesz…może nawet zapłacisz najwyższą cenę…stracisz życie. Nie lubię nie jasności w interesach. Handel prochami i samochodami to najlepszy sposób na szybką kasę. Ale nie łatwy….
Facetów zmieniam jak skórzane rękawiczki od Gucciego… kocham się nimi bawić. To ja muszę mieć kontrolę nad wszystkim. Nie ma nikogo kto odważyłby się podważyć mój autorytet. Zapracowałam sobie na to.
Może mnie znasz…w tym mieście wszyscy mnie znają, bo to ja tutaj rządzę. Ale nie musisz się mnie bać. Dopóki nie zaleziesz mi za skórę, jesteś bezpieczny.
Właśnie nadeszła era rządów Letty Lexi Wood. Strzeżcie się !